piątek, 8 lipca 2016

"Dziesięć płytkich oddechów" K.A.Tucker



 "Dziesięć płytkich oddechów"  

Po dłuższej przerwie (sesja to zło!), powracam z kolejną genialną perełką, tym razem powstałą spod pióra genialnej pisarki K.A.Tucker. Powieścią, która dotyka trudnych, bolesnych tematów, łamie serce i skleja je na nowo, tylko po to, by później ponownie zadać cios! "Dziesięć płytkich oddechów" to książka, która na długo zapada w pamięci, wzrusza, paraliżuje i skłania do refleksji nad sensem ludzkiego postępowania. Uświadamia, że istnieją błędy, których nie jest łatwo wybaczyć, zapomnieć. Błędy, których nie da się już naprawić, decyzje, których nie można już cofnąć. Z takimi problemami boryka się dwójka głównych bohaterów, Kacey, która po śmierci rodziców, popada w coraz większą depresję i Trent, którego życie uległo diametralnej zmianie, wskutek jednej podjętej decyzji. Los połączy tych dwoje w najmniej spodziewanym i odpowiednim momencie, zmuszając ich tym samym do zmierzenia się z własnymi słabościami i mrokiem, ogarniającym ich duszę. Czy Kacey uda się w końcu ruszyć naprzód? Czy Trent zdoła wybaczyć sobie popełnione grzechy, uwalniając się tym samym od życia w nieustannym poczuciu winy? 

 "Dziesięć płytkich oddechów... Przyjmij je. Poczuj je. Pokochaj je"

Kacey, jako jedyna przeżyła tragiczny wypadek. Wypadek, który zabrał jej rodziców, najlepszą przyjaciółkę i ukochanego chłopaka. Wypadek, który odebrał jej wszystko, zrujnował życie, ciało i duszę, pozostawiając pustą skorupę, pozbawioną z wszelkich emocji i uczuć. A to wszystko przez grupę pijanych mężczyzn, których Kacey nienawidzi z całego serca. Teraz ma tylko młodszą siostrę Livie, tylko dla niej jeszcze żyje. 

Można, by pomyśleć, skoro siostry zaznały już tyle cierpienia, teraz ich życie powinno stawać się coraz lepsze. Ale nie! Los nigdy nie ma dosyć! Jak już sobie kogoś upatrzy, będzie się go trzymał, niczym rzep psiego ogona! Dlaczego, aby zyskać szczęście, musimy najpierw się tyle wycierpieć? To pytanie nieraz zadawały sobie siostry Cleary, gdy los na każdym kroku rzucał im pod nogi kolejne kłody. Problemy Kacey z alkoholem, wybuchy agresji, złe towarzystwo, młodsza siostra, która ze wszelkich sił stara się być pozbawionym wad, chodzącym ideałem, życie w domu okrutnego wujostwa, nieustanne dezaprobaty ze strony ciotki, przejawiający skłonności pedofilskie wuj, przegrywający wszystkie oszczędności sióstr oraz wszędzie obecne spojrzenia pełne współczucia i litości. Gdy granica zostaje przekroczona, Kacey uzbrojona jedynie w dwa bilety autobusowe, decyduje się wraz z Livie na ucieczkę z miasta. Czy w Miami uda im się rozpocząć życie na nowo? Czy zaznają wreszcie szczęścia? W miejscu, gdzie nikt nie będzie znał ich historii i nikt nie będzie patrzył na nie, niczym na kupkę nieszczęść?

"-Jest tylko jedna rzecz, która go morze interesować i to nie są moje zdolności kulinarne.
-No nie wiem. Mogłabym cię przelecieć za tę cielęcinę z parmezanem"

Jak się szybko okazuje, nowe miejsce i nowy dom sióstr, nie jest do końca taki, jak początkowo sobie wyobrażały. Dodatkowo ich sąsiadami zostają gderliwy, obleśny właściciel, napompowana botoksem i samotnie wychowująca malutką córeczkę, różowa barbie, zboczeniec z piętra wyżej oraz... niesamowicie przystojny i seksowny mężczyzna z mieszkania obok. Ten ostatni stwarza dla Kacey największe zagrożenie. Już na sam jego widok dziewczyna dostaje palpitacji serca, a nogi trzęsą się, niczym galarety. Kacey ma świadomość do czego to zmierza, a nie planuje dopuszczać kogoś do swojego serca. Co to to nie! Tak jest bezpieczniej. Nic nie czuć. Mniej cierpieć. Blokować uczucia. Tylko, jak tego dokonać, gdy serce robi swoje? Gdy nowy sąsiad nie jest tylko seksownym mięśniakiem, o nadzwyczaj urodziwej twarzy, lecz także wrażliwym, dobrym, inteligentnym i wspaniałym mężczyzną, który podobnie, jak Kacey boryka się z problemami bolesnej przeszłości? Co zrobić, gdy Trent pokonuje każde kolejne bariery i kody, chroniące jej poranioną duszę? 

Czy okrutny los odpuści wreszcie siostrom i przestanie dokładać im bólu i cierpienia? Czy decyzja o ucieczce okaże się być kolejnym błędem, popełnionym przez młodziutkie siostry? Czy Kacey odnajdzie się w nowej roli, sprawując opiekę nad młodszą siostrą? I najważniejsze, czy uda się jej w końcu pogodzić z myślą o utracie rodziców, a tym samym wyrwać ze szponów, bolesnych wspomnień i przeżyć? 

Zapewne niczym Cię nie zaskoczę, gdy powiem, że książkę pochłonęłam w zaledwie dwa dni. Na pewno przeczytałabym ją szybciej, gdybym nie musiała chodzić na zajęcia i nie odczuwała potrzeby, chociaż 4 godzin snu. No cóż... Wampirem nie jestem. Mogę jednak zapewnić, jeśli nie masz zbyt wielu obowiązków, bądź czynności zmuszających Cię do odłożenia czytania na później, nie oderwiesz się od tej książki, póki nie poznasz jej zakończenia! K.A.Tucker stworzyła niesamowitą i, aż do bólu prawdziwą powieść, powodującą na przemian, strumienie łez i wybuchy śmiechu. Ten emocjonalny rollercoaster i huragan przeróżnych uczuć i wrażeń, atakował mnie znienacka i porywał w wykreowany przez autorkę świat, pozbawiając tlenu i szokując swoją siłą. 

 "-Zawsze to strasznie długo...
-Zawsze nie trwa wystarczająco długo, jeśli chodzi o ciebie"

Koniecznie muszę nieco wspomnieć o głównej bohaterce książki, Kacey! Pewnie już wspominałam przy innych moich recenzjach, ale uwielbiam bohaterki, które potrafią postawić na swoim, które walczą do samego końca i nigdy się nie poddają. Postacie potrafiące pozbierać się nawet po największej klęsce i porażce. Kobiety twarde, silne, niezależne, niedopuszczające do chwili słabości i zwątpienia we własne możliwości. Taką bohaterką jest właśnie Kacey. Ona na pewno nie pozwoliłaby sobie w kaszę dmuchać, a nie jednemu facetowi, potrafiłaby nawet dupsko skopać. I to dosłownie! Kacey chcąc pozbyć się wypełniającej ją po brzegi agresji i uwolnić się od niekontrolowanej nienawiści, od lat zachłannie ćwiczy kickboxing. Trening pomaga jej rozładować negatywne emocje, które stale jej towarzyszą. Pomaga choć przez chwilę uśmierzyć ból, oderwać się od wspomnień, wypełniających jej głowę. Bo prawda jest taka, że Kacey dalej nie potrafi pogodzić się z przeszłością i bezustannie, na nowo odtwarza w pamięci felerny wypadek. Już na samą myśl o dotknięciu kogokolwiek za rękę, paraliżuje ją strach, który sprawia, że ciemność pochłania ją i przenosi z powrotem do tego jednego, okrutnego dnia, który zmienił tak wiele. Pomimo upłynięciu 4 lat, rany ciągle są świeże, a koszmary nie mają końca. 

Po skończeniu "Dziesięciu płytkich oddechów" przez 10 minut patrzyłam się tępo w ścianę, zastanawiając się, jak u licha autorka napisała tak genialną i porywającą historię! Nie kłamię! Czułam się niczym 5-ciolatek, po odebraniu mu jego ulubionych cukierków, niczym nałogowy gracz, któremu wyłączono prąd, bądź zakupoholiczka, której brakło pieniędzy na nowe buty. Nie mogłam uwierzyć, że to już koniec... Że historia Kacey tak szybko dobiegła końca, a te 417 stron pochłonęłam, aż tak szybko. Długo męczyłam się z kacem książkowym, który ciągnął mnie z powrotem do Kacey i nie pozwalał sięgnąć po inną, czekającą w kolejce do przeczytania, powieść. 

"Jak odmienna musi być nasza przeszłość, skoro on ma tatuaż nawołujący do przebaczenia, podczas gdy ja noszę symbol powodu, dla którego przebaczyć nie mogę"

 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Powieść ostrzega przed skutkami lekkomyślnych decyzji i nieodpowiedzialnego zachowania. Uświadamia, że jedna chwila, jedna zła decyzja może zmienić wszystko, zrujnować czyjeś całe życie, zniszczyć wszystko, co kochamy. Książka otwiera oczy na szczerą i okrutną prawdę, wystarczy wypić tylko o jeden kieliszek za dużo, by spowodować wypadek i zabić niewinne osoby, tym samym niszcząc innym życie. 

Błyskotliwe, świetne dialogi, prosty język, sarkastyczny humor i cięte riposty sprawiają, że książkę czyta się szybko i z przyjemnością. Już od pierwszych stron pokochałam Kacey za jej cięty język i specyficzne poczucie humoru. Każda z obecnych w książce postaci wniosła w treść coś innego i pozytywnie zaskakującego. Przystojny Trent, który okazuje się być idealnym kandydatem na faceta Kacey, szalona i zwariowana sąsiadka Storm, która by zapewnić swojej ukochanej córeczce odpowiednie życie, pracuje, jako striptizerka w klubie nocnym. Młodsza siostra Livie, ta rozważna i odpowiedzialna, wzorowa córka. Tak naprawdę to ona już od najmłodszych lat opiekowała się starszą siostrą, dbając, by ta nie popadła w jeszcze większą rozpacz, odcinając się od całego świata. Dodatkowo Ben, z pozoru głupkowaty, napakowany ochroniarz, w rzeczywistości inteligentny i wrażliwy przyszły pan prawnik. I inni.

K.A.Tucker wysoko postawiła poprzeczkę, tworząc tak fenomenalną i niesamowitą powieść, jaką jest "Dziesięć płytkich oddechów". Książka na pewno na długo pozostanie w mojej pamięci i już na zawsze będzie zajmować wysoką pozycję w rankingu powieści bliskich memu sercu.


Ocena: 10/10 <3
  

 
 Facebook Konto google Poczta mailowa Tumblr Instagram

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Skomentuj. Podziel się swoimi przemyśleniami na temat mojego bloga i recenzji :)