
"Korona"
Powracamy do świata Illei wraz z V (prawdopodobnie), ostatnim tomem serii
"Rywalek". Każda część, a w szczególności trzy pierwsze, opowiadające o
losach Ami i Maxona, urzekła mnie swoją piękną, a wręcz bajkową
historią, a cała seria już na zawsze zapadła głęboko w pamięć. Dlatego z
wielką przyjemnością i z wypiekami na twarzy, dorwałam się do "Korony", by móc poznać dalsze losy moich ukochanych bohaterów.
Lecz w tej części, głównymi bohaterami nie są już Maxon i America. Ta historia nie opowiada o ich pięknej, szczerej i niecodziennej miłości. Tym razem Kiera Cass poświęciła uwagę prawowitemu władcy Illei, następczyni tronu, pierwszemu dziecku królewskiej pary i ich jedynej, ukochanej córce. Nadszedł czas na najpiękniejszą i najpotężniejszą kobietę w całym państwie, kobietę niemającą sobie równych. Nadeszła era panowania Eadlyn Schreave!
I bądźmy szczerzy... Eadlyn, pomimo niezaprzeczalnego wdzięku, niezwykłej urody, inteligencji i wszelakim zdolnościom, nie cieszy się zbyt dobrą opinią publiczną. Poddani postrzegają ją, jako zadufaną w sobie, bezwzględną i egoistyczną panienkę o ładnej twarzy i nienagannym ubiorze. Ale nie o to tu chodzi! Co z tego, że następczyni tronu zawsze będzie przykładem perfekcyjnego wyglądu, skoro nie okazuje żadnego zainteresowania życiem swoich poddanych i nie robi nic, by trudny los mieszkańców Illei stawał się coraz lepszy? Taki władca sprawi więcej szkód, niż pożytku!

Ale niczego nieświadoma, a raczej niczego niedostrzegająca Eadlyn, nie ma pojęcia o krążących na jej temat obawach i dalej żyje w swoim bajkowym świecie, skupiając uwagę tylko i wyłącznie na jednej osobie, siebie samej. Bo kto może mieć trudniejsze życie, niż ona, przyszła królowa? Kto śmie narzekać, gdy ona codziennie musi mierzyć się z problemami państwa i starać się podołać wszystkim obowiązkom i wymaganiom, związanych z rolą księżniczki? Do tego została wbrew sobie, zmuszona do zorganizowania eliminacji i wybrania w najbliższym czasie wśród 35 kandydatów męża i partnera przyszłej królowej. Ale jak ma się zakochać, w którymś z tych chłopców, skoro już od najmłodszych lat kierowała się rozumem, a nie głosem serca? Jak znaleźć tego jedynego, gdy twoje serce otoczone jest z każdej strony wysokimi murami, zagradzając drogę każdemu śmiałkowi, który odważy się do ciebie zbliżyć? Co, jeśli Eadlyn nigdy nie będzie potrafiła kogoś pokochać? Czy odważy się postawić swoje szczęście ponad dobro kraju?
Od razu uprzedzam, recenzja zawiera spojlery odnośnie zakończenia "Następczyni", więc czytasz ją na własną odpowiedzialność!

"Może to nie pierwsze pocałunki powinny być takie szczególne, tylko ostatnie"
Dzień ucieczki Ahrena i nagłego zawału matki, otwiera oczy Eadlyn i uświadamia smutną, bezlitosną prawdę. Poddani jej nie lubią i buntując się, grożą detronizacją. Ukochany brat opuszcza ją w chwili, gdy go najbardziej potrzebuje, lekarze straszą, że królowa może się już nie obudzić, a załamany ojciec pogrążył się w rozpaczy. Gdyby tego było mało, w związku z chwilową niedyspozycją króla, sprawowanie władzy nad Illeą i panowanie nad niezadowolonymi poddanymi spada na barki młodej i przerażonej Eadlyn. Tylko jak rządzić krajem, który nie chce takiej królowej? W chwili największego załamania, Eadlyn przekonuje się, że jej potencjalni kandydaci na przyszłego męża, stoją za nią murem, wspierając i dodając otuchy. Zaskoczona wiernością i lojalnością chłopców, na których przedtem w ogóle nie zwracała uwagi, uświadamia sobie, że jeszcze nie wszystko jest na straconej pozycji. Odzyska zaufanie poddanych, zacznie interesować się życiem innych, zrobi wszystko, byle tylko zapanował porządek i szczęście w całej Illei. A może i dla niej znajdzie się odrobina szczęścia? Czy uda jej się zakochać i zmienić na lepszą królową? Eadlyn dodatkowo postanawia poświęcić więcej uwagi eliminacjom i polubić chłopców, którzy okazali jej tyle dobroci i wsparcia.
"Nie chodzi o to, że nie wiem czego szukam. Chodzi o to, że nie jestem gotowa, by tego szukać"
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

"Znalezienie księcia może wymagać pocałowania mnóstwa żab"


Polecam każdemu zarówno "Rywalki", jak i późniejsze książki opowiadające o losach Eadlyn. Tę historię po prostu trzeba poznać. Przeżyć tak jak ja i wielu innych miłośników pióra Kiery Cass. I choć "Korona", nie jest, aż tak znakomita i poruszająca, jak jej poprzedniczki, to jednak warto sięgnąć po nią i poznać dalsze losy księżniczki i jej rodziny. A dla tych, którym "Następczyni" nie przypadła do gustu - spokojnie, ta część jest znacznie lepsza! Także rusz cztery litery i wio do księgarni, biblioteki i zdobądź dzieło Kiery Cass, a gwarantuję, nie pożałujesz!
Ocena: 7/10
Ja też się bardzo wciągnęłam w serię "Rywalki" i z wielką chęcią dokończę serie. Super recenzja, bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Hayles z bloga https://ourbooksourlive.blogspot.com/